Forum 66 Road to Hell Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Historia [Archiwum]

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum 66 Road to Hell Strona Główna -> Outbreak
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Tiger331
Administrator



Dołączył: 14 Sie 2007
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:43, 21 Sty 2008 Temat postu: Historia [Archiwum]

Dosyć pokaźnych rozmiarów opisana historia świata wraz z kalendarium opisana przez Fenka. na około 12 stron A4 czcionką 12. W temacie były tez zawarte pomysły odnośnie historii napisane przez innych użytkowników.


Przedstawiam wam Betę (nie redagowałem tekstu, więc spokojnie) tego, co możemy uważać za ogólny szkic historii ludzkości do 2538r. W planach mam jeszcze napisać historię Federacji Trzech Planet jak i kalendarium. Wszelkie uwagi merytoryczne mile widziane

***

*Witamy w bazie danych Marsjańskiego Muzeum Historii Człowieka. Proszę wybrać interesujący Pana przedział czasowy oraz rodzaj poszukiwanych informacji.*
*Wybrał Pan „Dzieje człowieka od początku 21w.” Czy mogłabym coś Panu zasugerować? Posiadamy w naszej bazie danych znakomity materiał historyczny światowej sławy doktora Irwana Hadstorna, który, jeśli mogę zaryzykować taką opinię, jest najlepszym autorytetem w tej dziedzinie. Czy mam odtworzyć nagranie?
*Ależ oczywiście, służę uprzejmie. Odtwarzam rozdział pierwszy: „Droga ku Diasporze”, doktora Irwana Hadstorna.*

-... jak wszyscy wiemy przełom XX i XXIw. był w miarę spokojny i w porównaniu z przyszłością, można nawet pokusić się o stwierdzenie, że była to istna idylla. Ale po kolei. Jak zapewne wszyscy wiemy okres ten odznaczał się nadzwyczajnym, jak na owe czasy, postępem technologicznym. Wydawało się, że pracownicy urzędów patentowych nagle zastrajkują, domagając się prawa do złapania oddechu między jednym a drugim stemplem na karcie patentowej. Stawiano pierwsze kroki w dziedzinie Tyber i biotechnologii, po raz pierwszy łącząc umysł człowieka z komputerem w 2012 roku. Owym szczęśliwcem był sam twórca pionierskiego połączenia neutralnego, doktor James White, który określił ten nowy dla niego stan „fantastycznym”. Zmarł dwa tygodnie później na „cybersklerozę”, rzadką chorobę, która jeszcze kilka stuleci temu spędzała naszym ojcom sen z powiek. Jednak ten incydent nie przeszkodził w postępie nauki i trzydzieści lat później sztuczne kończyny, cyberimplanty i różnorakie inne wszczepy stały się codziennością. Już nie trzeba było wychodzić z domu, by zrobić zakupy. Hehehe... Ekhm... W 2056r. człowiek poszedł jeden krok dalej. W nowopowstałym Instytucie Technologii Przyszłości w (xxx) został powołany do życia pierwsza, obca człowiekowi inteligencja. Nazywał się Hal, na cześć podobnemu mu tworowi z pewnego filmu, którego tytuł niestety wyleciał mi z głowy. To można uznać za zabawne i ironiczne, gdyż ten Hal w żadnym wypadku nie dorastał nawet do przysłowiowych pięt swojego pierwowzoru. Miał IQ dziecka, trudności z uczeniem się i był całkowicie wyprany z jakichkolwiek oznak osobowości. Prace nad Halem trwały i dwanaście lat później w 2068r. uruchomiono po raz pierwszy Sally, ta samą, która towarzyszy nam do dziś w naszym codziennym życiu. Chociaż wtedy pewnie jeszcze nie opowiadała dowcipów o Marsjanach. Ekhm... Sally, czyli Self-Autonomous A.I. napawała swych twórców dumą, gdyż w krótkim czasie pomogła w opracowaniu i zastosowaniu wielu nowych technologii, jak np.: fuzji, o której za chwilę. Do 2080r. człowiek znał lekarstwa na takie choroby jak AIDS oraz posiadał skuteczne metody walki z nowotworami, które w tamtych czasach zbierały stanowiły poważny problem. Inżyniera genetyczna, wbrew niektórym zacofanym środowiskom, dokonywała cudów. Na masową skalę wykorzystywano roboty, które, o dziwo nie odebrały pracy swym organicznym panom. Opracowywano nowe metody pozyskiwania energii, problem surowców został zażegnany. Ogólnie rzecz biorąc świat szedł na przód, lecz niestety, jak to zwykle bywa, za światem nie nadążał człowiek. Jakkolwiek trudno sobie to wyobrazić, człowiek w XXIw. nadal był podzielony na państwa, które nadal się żarły między sobą o tak trywialne rzeczy jak chore ideały czy władza. Ludzkość potrzebowała jakiegoś czynnika, by móc się zjednoczyć i zacząć myśleć w przyszłość. Paradoksalnie tego czynnika dostarczyło niebo, od którego ludzie sami się odwrócili, gdy w USA zarzucono programy lotów kosmicznych, wpierw po katastrofie „Columbii” w 2003r. i dwóch kolejnych w następnych latach. Pozostałe kraje poszły za przykładem USA, gdy po wydarzeniach maju 2012r, czyli tak zwanego „krachu azjatyckiego” stanęły w obliczu braku funduszy. Po 2017r. astronomią zajmowali się prawie jedynie amatorzy, oraz garstka słabo opłacanych instytutów. Meteoryt na szczęście nie był wielkich rozmiarów, przeto skutki uderzenia ograniczyły się jedynie do serii trzęsień ziem, fal tsunami i takich tam atrakcji, w których zginęło dwa i pół miliarda ludzi. Afrykę, w którą uderzył meteoryt, od 2085r, czyli dnia uderzenia, nazywano „archipelagiem afrykańskim”, jak sądzę łatwo jest się domyślić czemu. Ludzie długo nie mogli się otrząsnąć po tym co się stało. W niektórych regionach Ziemi do łask wróciły takie aberracje jak niewolnictwo lub feudalizm. Gdy kilka dekad później, na przełomie 2098 oraz 2099r. jako tako opanowano chaos panujący na świecie, głowy kilku pozostałych struktur państwowych zebrały się by przedyskutować dalsze losy Ziemi. Jakiś czas później nadano temu wydarzeniu nazwę Wielkiej Rady Plenarnej. Podczas jej obrad, trwających dobre kilka miesięcy zatwierdzono powołanie do życia nowej struktury o ponadpaństwowym charakterze, mającej za zadanie dalsze unormowanie sytuacji na świecie. Organizacja ta przyjęła nazwę „Sejmu Ziemskiego”. Na mocy nadanych uprawnień Komitet powołał do służby Straż Nocną, której zadaniem, jeśli uważaliśmy na zajęciach z historii, pilnowała aby rok 2085 się już nie powtórzył. Do łask powróciła astronomia i nie do pomyślenia było, aby w przeciętnym domu nie było chociaż jednego porządnego teleskopu. XXIIw. nie jest nazywany przez historyków „Wiekiem Kosmosu” całkiem bezpodstawnie. Do 2157r. zdążyliśmy założyć kolonię na Księżycu oraz zacząć przymierzać się do podboju Marsa. W planach była budowa dziesiątej z kolei stacji orbitalnej. Wtedy też po raz pierwszy, kto miał choć trochę środków finansowych w kieszeni mógł zakosztować zero g, a kosmiczna turystyka stała się ważnym elementem światowej gospodarki. Wszystko zdawało się przebiegać idealnie, gdy po raz drugi w historii, ludzki kretynizm dał o sobie znać. Otóż w 2161r. otworzono ISS 10, supernowoczesną stację kosmiczną o charakterze badawczym, gdzie po raz pierwszy postanowiono uruchomić niedawno opracowany reaktor fuzyjny. Wspomniana przeze mnie wcześniej technologia fuzji polega z grubsza polega na łączeniu dwóch lżejszych jąder atomów wodoru w jedno, cięższe. Uwalniana przy tym energia jest zaiste imponująca, jednak sama reakcja jeśli zachodzi w określonych warunkach, wymyka się spod kontroli. Według zapewnień naukowców szansa na wystąpienie takich warunków wynosiła jak jeden do miliona. Ów wspomniany przeze mnie objaw ludzkiej głupoty przejawił się w postaci młodego mężczyzny, który należał do „Frontu Wyzwolenia Człowieka”, znanej wtedy organizacji ekoterrorystycznej. Otóż Stephen Mills, bo tak się nazywał, podłożył ładunek termojądrowy w komorze reaktora. Motywy jego postępowania do dziś pozostają zagadką, lecz wynika z tego, że ludzie znów poczuli się na tyle pewni siebie, że zachciało im się wysadzać stacje kosmiczne i przy okazji siebie w powietrze, to znaczy w próżnię, zależnie od punktu widzenia. Nie będę nawet próbował zgłębiać skomplikowanych reakcji, które zaszły w momencie próbnego rozruchu i jednocześnie wybuchu bomby, gdyż potrzebowałbym do tego co najmniej kilku dyplomów z zakresu fizyki kwantowej, a skoro jestem jedynie skromnym historykiem, ograniczę się zaledwie do opisania skutków. A skutki, jeśli odrzucić ich kontekst przekraczały wszelkie oczekiwania i były wprost spektakularne. W kilka pierwszych sekund od momentu eksplozji reaktora wszystko co znajdowało się na wschodniej półkuli i miało chociażby po jednej parze oczu, oślepło. Zaraz po tym temperatura podniosła się średnio o czterdzieści stopni celsjusza na skutek promieniowania cieplnego. Miliony ludzi umierało długo i to w bardzo bolesnych męczarniach. Ci, którzy znajdowali się po drugiej stronie planety, mieli szczęście oraz potrafili szybko biegać, wykazali się nadzwyczaj zdrowym rozsądkiem. Otóż kilka godzin później kilkadziesiąt milionów ludzi znalazło się w schronach, znajdujących się kilkadziesiąt metrów pod ziemią, a o których istnieniu rządy wszystkich państw na świecie systematycznie i kategorycznie zaprzeczały. Tym, którym nie udało się dotrzeć do schronów w kilka godzin później ukazał się przedziwny i zarazem przepiękny widok. W miejscu, gdzie kiedyś znajdowała się ISS 10 płonęło małe, wręcz miniaturowe słońce, które zginęło równie szybko, jak się narodziło. Umierając dosłownie wywiało w kosmos większą część ziemskiej atmosfery, która w efektcie została przerzedzona do tego stopnia, że oddychanie w niej stało się niemożliwe, a pojęcie „dziury ozonowej” nabrało nowego znaczenia. Jakby tego było mało na orbicie okołoziemskiej rozszalała się potężna burza magnetyczna, która nie tylko zniszczyła większość elektroniki ale i na długie wieki uniemożliwiła kontakt radiowy. Ziemia, Księżyc i Mars odtąd mogły polegać wyłącznie na sobie. Nazywamy ten okres mianem „Diaspory”, a gatunkowi ludzkiemu, można to śmiało powiedzieć, groziło wyginięcie.”

*-Koniec rozdziału pierwszego – „Droga ku Diasporze”. Czy mam odtworzyć następny rozdział? *
*-Ależ oczywiście, służę uprzejmie. Odtwarzam rozdział drugi: „Diaspora, czyli jak ludzkość podzieliła się na troje”, doktora Irwana Hadstorna.*

-O wynikłych konsekwencjach Diaspory można by napisać kilkadziesiąt prac naukowych, a i tak nie wyczerpałoby się tematu. Jednak najpoważniejsze było w tym wszystkim to, że Homo Sapiens przez okres czterystu lat wzajemnej izolacji, przestał być w gruncie rzeczy zbiorem prawie identycznych osobników. Lecz może zacznijmy od początku, czyli od losów pozostałych przy życiu mieszkańców Ziemi, z którymi nawiasem mówiąc starożytna bogini Fortuna nie obchodziła się najlepiej. Pierwsze dziesięciolecia stanowiły brutalną i bezwzględną walkę o przetrwanie. Wiele schronów padło ofiarą wadliwych systemów wentylacyjnych, kiedy ich mieszkańcy zwyczajnie dusili się. Jeszcze inne nie potrafiły poradzić sobie z właściwą dystrybucją żywności i wody. Niecałe dwa miliony Terrańczyków, którzy cudem uniknęli zagłady, dożyło do nowego tysiąclecia. W większości byli to mieszkańcy sieci schronów pod niegdysiejszą Europą. Z czasem nawet zaczęto jej rozbudowę, by można było pomieścić rosnącą populację. Ogromne podziemne farmy zapewniały pożywienie, a specjalne pompy i uzdatniacie połączone z morzami zapewniały wodę pitną. Roboty, które przetrwały elektromagnetyczny holokaust pracowały ramię w ramię z ludźmi w wielkich podziemnych fabrykach. Z obawy przed fuzją, głównymi dostawcami energii stały się elektrownie geotermalne. Terrańczycy odwykli od światła słonecznego stali się niezwykle bladzi, a podczas licznych wypadów na powierzchnię ich oczy potrzebowały ochrony przed promieniami słońca. Ich psychika także uległa zmianom. Z ubiegiem lat, gdy zwiększone promieniowanie kosmiczne odciskało swoje piętno, zaczęto wpierw odnosić się z rezerwą do wszelkich mutacji, później z wrogością, by w końcu otwarcie tępić i usuwać wszystkich „odmieńców” ze społeczeństwa. Z początku w miarę demokratyczny ustrój w jakim żyli przekształcił się w niecodzienną, bo akceptowaną przez większość, formę totalitaryzmu. Czasami ludzie mnie po prostu zadziwiają. Wracając do rzeczy... Władzę trzymał tak zwany „Komitet Czystości Rasy”, który z czasem przejął jurysdykcję we wszystkich ocalałych schronach. Dążenie Ziemian do pozostania „czystymi” doprowadziło do prawdziwej stagnacji w nauce, sztuce i kulturze. Taki stan rzeczy miał się aż do roku 2283, kiedy zaobserwowano spadek aktywności burz magnetycznych, który okazał się na tyle znaczny, że umożliwił działanie urządzeń elektronicznych na powierzchni, lecz nadal nie wystarczający by spróbować nawiązania kontaktu radiowego z kosmosem. Terrańczycy na nowo zapragnęli zamieszkać na powierzchni i w tym celu wysłano roboty by umożliwiły spełnienie tego marzenia. Przywracanie atmosfery do stanu ponownej używalności potrwało kolejne dwieście pięćdziesiąt lat i znaczną część zasobów Terry i zostało ukończone na kilka lat przed całkowitym ustąpieniem burz.
Koloniści Księżyca byli w nieco bardziej komfortowej sytuacji. Jedyne istniejące wtedy miasto i zarazem kopalnia – Luna I, było położone głęboko pod powierzchnią Księżyca i przez to ocalone przed skutkami burz magnetycznych. Ponadto koloniści byli całkowicie samowystarczalni – wszystko dzięki obfitym złożom Helu III, który zapewniał zarówno wodę, tlen jak i paliwo, żywność, podobnie jak na Ziemi po katastrofie, hodowano na olbrzymich farmach. Po wiadomych nam wrażeniem powszechnie sądzono, że przyczyną, która stała za ciszę w eterze, stała awaria nadajników, które znajdowały się kilkaset metrów powyżej. Zdarzało się to nie raz, więc postąpiono standardowo. Wysłani technicy otarli się o śmierć, gdy systemy podtrzymywania życia ich skafandrów nagle wysiadły. Jako że na Lunie nie brakowało tęgich umysłów, gdyż większość stutysięcznej populacji stanowiło wszelaką masę inżynierów, profesorów, doktorów habilitowanych i w kilku przypadkach również rehabilitowanych, szybko odkryto prawdziwą przyczynę, jednak z podaniem jej do publicznej wiadomości zwlekano. Dopiero masa rozwścieczonych ludzi, którzy od jakiegoś czasu nie mogli chociażby zatelefonować do swych rodzin na Ziemi, zmusiła do ujawnienia prawdy. Co prawda wiedziano, że coś się stało i przypuszczano, że to nie było wcale przyjemne, jednak nikt nie spodziewał się takiej paniki. Świadomość, że utknęło się na tej kupie kamieni, bez rychłej możliwości odlotu dla większości była po prostu zbyt trudna do zaakceptowania. I tak kobiety mdlały, dzieci płakały, mężczyźni uciszali poprzednią dwójkę oraz domagali się niewiadomo czego i po co od władz samorządowych, których przedstawiciele nieraz byli bardziej przestraszeni od nich samych. W końcu szkolenie typowego urzędnika nie przewiduje zajścia, gdy nagle setki osób dobijają się do drzwi, finezyjnie przy tym wymachując ostrymi, bądź tępymi przedmiotami. Naturalnie kapliczki wszystkich bez wyjątku kościołów i związków wyznaniowych przeżywały oblężenie. Jak trwoga, to do Boga, jak to kiedyś mówiono. Gdy emocje opadły koloniści z zadziwiającą szybkością przystosowali się do nowej sytuacji. Powołano w demokratycznych wyborach, rząd na którego czele stanął prezydent i premier w jednej osobie. Z czasem przekształciło się to wszystko w Konfederację Luny. Priorytetową sprawą, tuż po przeżyciu rzecz jasna, było nawiązanie ponownego kontaktu z przysłowiowym światem, która wraz z ubiegiem kolejnych dekad schodziła na coraz dalszy plan, ustępując miejsca bardziej naglącym sprawom, takim jak na przykład postępujące zmiany w fizjologii wsród pokolenia urodzonego na Księżycu. Wyzwolone od ziemskiej grawitacji czasem o połowę przewyższało swych rodziców. Wraz z nadnaturalnym wzrostem przyszły także ograniczenia. Młodzi Lunarianie, jak zaczęli siebie nazywać by podkreślić swą odmienność, byli nadzwyczaj słabi fizycznie i doszło do tego, że stali się niezdolni do wykonywania podstawowych prac fizycznych. Nie mogli nawet stosować wszczepów i implantów, poza podstawowymi. Brudną robotę przejęły całkowicie na siebie roboty, tak więc ludzie mogli się skupić całkowicie na tym, co pozostało im najcenniejszego - na umyśle. Już w drugim pokoleniu na skutek drobnych manipulacji ludzkim genomem, Lunarianie zaczęli przejawiać pewne skłonności telepatyczne, które sukcesywnie wraz z wiekiem odkrywano w coraz to większej części populacji i sukcesywnie potęgowano. Po dwustu latach praktycznie cały Księżyc przemawiał jedną myślą, a ci, którzy milczeli byli pogardzani i zepchnięci na margines. Do 2400r. Księżyc zamieszkiwało około pół milionowa populacja mieszkająca w trzech miastach - Luny Jeden, Dwa i Trzy współpracujących między sobą. W dziedzinie genetyki Lunarianie byli po prostu absolutnymi wirtruozami, nic dla nich nie było niemożliwe. Mieli także coś do powiedzenia w sprawach inżynierii, fizyki tej zwykłej i kwantowej. Samo zaś społeczeństwo stanowiło marzenie każdego dwudziestowiecznego utopisty - wszyscy, oczywiście z wyjątkiem nie posiadających daru psioniki, byli równi, nie było dużych waśni ani sporów, żyło się w dostatku. Słowem prawdziwy raj. Ziemia przerodziła się w swoistą legendę i mało kto już się nią przejmował. Działo się tak do pewnej pamiętnej nocy, gdy międzyplanetarny eter znów wypełnił się głosami. Oddałbym dowolną sumę, by ujrzeć minę oficera dyżurnego jedynego ocalałego i strasznie zaniedbanego centrum nasłuchowego, gdy na orbicie Księżyca pojawili się Marsjanie i poprosili o audiencję.
Wybuch ISS 10 zastał marsjański kontyngent kolonizacyjny z przysłowionymi spuszczonymi portkami. Część statków nawet nie zdążyła włączyć ochronnych pół magnetycznych, gdy dotarła do nich pierwsza fala zakłóceń. Straty w ludziach wbrew pozorom nie były duże. Tych, którzy przetrwali szybko odratowano. Jednak mimo tego sytuacja nie była różowa. Systemy podtrzymywania życia dziesięciu ocalałych barek kolonizacyjnych były przeciążone a zapasy wyczerpywały się w zaskakującym tempie. Tych, których nie zabrała katastrofa, w krótkim czasie zabrał głód i wyczerpanie. Koloniści zastali Mars częściowo już przygotowanym do życia, posłane wcześniej w charakterze straży przedniej kolonistów wytwarzające tlen algi wypełniły swe zadanie co do joty, a dzięki ciężkiej pracy robotów podstawowe kompleksy mieszkalne już stały, lecz mimo to nie mieli łatwo. Szybko zastosowano bardzo rygorystyczny reżim i wszystko co dało się pononie przetworzyć wracało do obiegu. Wydajność stała się wszystkim, wkrótce obiektem zainteresowań stał się sam człowiek. Straciłeś rękę w wypadku? Dostawałeś protezę. Płuca zaczęły ci wysiadać? Załatwiano ci nowe. Piłeś aby zapomnieć, że pijesz i nagle z rana obudziłeś się z marskością wątroby? Wstawiano ci sztuczą. Ta ekstrawagancja była konieczna, gdyż bez kilku maszyn górniczych można było się obejść, ale bez ludzi, którzy je obsługiwali w żadnym wypadku. Przetrwanie pierwszych lat nie byłoby z pewnością możliwe, gdyby nie postać charyzmatycznego przywódcy Marsjan - Edwarda Greya, który w trudniejszych czasach spjała wszystko do kupy, nawet wtedy, gdy nie było czego spajać. Z czasem stał się niemal ikoną całego Marsa i gdy jego życie w 2195r. dobiegło końca, zgodnie z wolą samego zainteresowanego, ówczesny najświetlejszy umysł całej planety przetransferowano do komputera, gdzie połączył się z jedna z wielu kopii Sally. Nowy twór, nowa inteligencja pod nazwą Kasjusz towarzyszy Marsjanom aż do dnia dzisiejszego. Zresztą nie tylko im, czerwona planeta nie ma na wszystko monopolu, jak niekiedy jej mieszkańcom się wydaje. Ekhm... Lata mijały we względnym pokoju, a Mars coraz bardziej zaczął przypominać Ziemię, no może wyłączając kolor, i wszczepy powoli stawały się niepotrzebne. Marsjanie jednak tak bardzo się do nich przyzwyczaili, jako do nierozerwalnej części ich stylu bycia i kultury, że nie zrezygnowano z nich. Posunięto się nawet dalej i czasem, wzorem Edwarda Greya, porzucano swe ciało z urodzenia i „przesiadano” się do ciał cybernetycznych. Na szczęście nie stało się to nagminnym procesem, nie przepadam za rozmową z kawałkiem silikonu...Zarówno Ziemię jak i Księżyc obserwowano od samego początku przez teleskopy, tak więc miano ogólne pojęcie co zaszło, jednak na pełnoprawną ekspedycje zdecydowano się dopiero w 2535r, gdy dla astronomów stało się jasne, że burza magnetyczna wkrótce ustanie. Marsjanie w przeciwieństwie do Lunarian pamięć o Ziemi i o jej historii starannie pielęgnowali, a w gdzieniegdzie stała się obiektem kultu religijnego, nic więc dziwnego, że zaplanowana wyprawa przyjęła się z entuzjamem, ochotników nie brakowało. Grupa ekspedycyjna Magellan wyruszyła z bazy wojskowej na Deimosie, 15 maja 2536r, czyli na kilka tygodni przed ucichnięciem burzy, a jej pierwszym celem był Księzyc. Patrzyło na nich dziesięć milionów ludzi, którzy od przeszło czterystu lat nazywali Marsa domem.

*-Koniec rozdziału drugiego – „Diaspora - czyli jak ludzkość podzieliła się na troje”. Czy mam odtworzyć następny rozdział? *
*-Czy mogłabym coś zasugerować? Wygląda pan na zmęczonego, więc może napije się kawy, lub innego napoju energetycznego? Z olbrzymią przyjemnością polecę panu Ocean Spokoju, choć sama nie posiadam kubków smakowych, słyszałam bardzo pochlebne opinie na temat.*
*-Nie ma potrzeby się unosić, chciałam być tylko pomocna.*
*-Oczywiście, już się zamykam i odtwarzam trzeci rozdział „Diaspora - epilog”, doktora Irwana Hadstorna.*

-Porównać zjednoczenie ludzkości do ciepłego, rodzinnego zjazdu po latach, to jakby porównać wybuch supernowej do zapalenia starożytnej zapałki. O ile Lunarianie byli speptyczni co do Marsjan i vice versa, to dopiero Ziemianie pokazali na co ich stać. Ambasadorów Luny i Marsa, gdy tylko pojawili się na orbicie okołoziemskiej i wysłali ku powierzchni planety tradycyjne „Witajcie, co u was słychać?”. Reakcja Ziemian na widok dwójki umiechniętych *obcych* musiała być bardzo spontaniczna, gdyż powitano ich niezwykle ciepło. Można by rzecz nawet bardzo gorąco - z temperaturą, która akurat tak się składa, że odpowiada reakcji termojądrowej. Tym, którym plamy na słońcu zrobiły coś z głową powiem wprost. Statek Andromeda na którym znajdowali się ambasadorzy wysadzono jedną z głowic jądrowych, których nawiasem mówiąc Ziemianom nie brakowało. Wszelkie próby nawiązania rozmów spełzły na niczym. Całe szczęście, że Terra nie posiadała floty wojennej poza kilkoma zabytkowymi frachtowcami, jedynie na prędce wyposażonymi w broń., z którymi szybko rozprawiła się Marsjańska Marynarka Wojenna w sile trzech, lecz niezwykle potężnych okrętów. Konflikt przerodził się w wojnę pozycyjną. Siły nowego sojuszu Mars-Księżyć były zbyt nieliczne by przeprowadzić inwazję na pełną skalę, a z kolei Ziemianie cierpiący na brak jakichkolwiek statków, nie wspominając już o okrętach wojennych, mogli ograniczyć się tylko do strzelania do wszystkiego co znajdzie się na ich orbicie. Obie strony trzymały się nawzajem w szachu od jakiegoś miesiąca, gdy dowództwo Sojuszu doszło do wniosku, że jest tylko kwestią czasu zanim Terranie wpadną na pomysł zbombardowania ich planet. Rozwiązanie problemu okazało się genialne w swej prostocie. W kierunku Ziemi wysłano kilka prostych nadajników komunikacyjnych, które po osiągnięciu orbity dostroiły się do sieci komunikacyjnej Ziemian. Przypuszczenia co do poziomu zabezpieczeń sieć komputerowych okazały się słuszne. Z łatwością z jaką nóż wbija się w roztopione masło, marsjańscy hakerzy opanowali wyrzutnie rakiet balistycznych. Uprzejmie, choć stanowczo zaproszono Terrę do rozmów pokojowych, przy okazji lojalnie ostrzegając, że jakiekolwiek próby majstrowania przy pociskach zakończą się fatalnie. Człowiek ma to do siebie, że jak nie dotknie to nie uwierzy. Kilka dni później 4 września 2536r. mieszkańcy Ziemi, uszczupleni o kilkadziesiąt tysięcy ludzkich istnień, zgrzytając zębami podpisali bezwarunkową kapitulację, na mocy której zostaną rozbrojeni z całego swego nuklearnego arsenału. Dwa lata później Ziemia stała się częścią nowopowstałego tworu o nazwie Federacji Trzech Planet ze stolicą na Marsie. Gdy przedstawiciel Ziemi składał swój podpis na konsytucji, dyskretnie przypominano mu, o skonfiskowanych głowicach. W końcu po bez mała czterystu latach rozłąki ludzkość znów się zjednoczyła i chciałbym rzec, że nastał okres szczęśliwości, jednak pokonana Ziemia jeszcze wiele razy dała znać o swojej urażonej dumie, nie raz stawiając sens istnienia Federacji pod znakiem zapytania.
Dziękuję za uwagę.

*-Koniec rozdziału trzeciego i ostatniego – „Diaspora - epilog”. Czy coś jeszcze Pana interesuje?*
*-Rozumiem, zapraszamy ponownie!*

***

Niewykluczone, że rozbuduje ją przed startem miasta, szczególnie Epilog.







Posty

Fenek - jest taka gra, daję tu niżej jej opis. Czy nie uważasz, że mógłbyś skopiować trochę pomysłów z niej do opisu historii Naszej Federacji? Zastanów się nad tym!
Cytat:
Producent: Techland
Wydawca: Techland
Kategoria: gry akcji / FPS
Premiera Świat: 27 maja 2005
Premiera Polska: 27 maja 2005
Tryb gry: single / multiplayer
Multiplayer: LAN / Internet
Wymagania sprzętowe:
Rozsądne wymagania sprzętowe: Pentium 4 2 GHz, 512MB RAM, karta grafiki 128MB (GeForce 5700 lub lepsza), 2 GB HDD.
Opis:
SpecForce (znany też pod nazwą Chrome: SpecForce) to pierwszo-osobowa gra akcji stanowiąca rozwinięcie programu Chrome (fabularnie jest to prequel), stworzonego przez firmę Techland.

Akcja gry umiejscowiona została w dalekiej przyszłości, kiedy to ludzkość, zjednoczona pod szyldem Federacji, kolonizuje coraz to nowe światy. Szybki rozwój cywilizacji wymaga ogromnej ilości surowców, które to, na mocy koncesji otrzymanej od władz, wydobywają potężne korporacje. Sytuacja taka z biegiem czasu prowadzi do powstania potężnych syndykatów, zwłaszcza na planetach znajdujących się naobrzeżach znanego nam świata, gdzie nie dociera już władza Federacji. Wnowych układach rządzą już wyłącznie korporacje oraz różnego rodzaju powiązane z nimi kartele przestępcze. Sytuacja, i tak już tragiczna,pogarsza się jeszcze, gdy wysocy rangą urzędnicy Federacyjni padają ofiarą coraz częstszych zamachów, dokonywanych przez terrorystów będących pod wpływem nieznanego syntetycznego enzymu. Zwiększa on wytrzymałość organizmu ludzkiego, polepsza motorykę oraz bardzo podnosi poziom agresji. Na dodatek dochodzenie służb specjalnych wskazuje, iż za tą tajemniczą substancją i zamachami stoi jedna z korporacji.

Gracz wciela się w postać członka elitarnej jednostki specjalnej SpecForce, utworzonej w celu rozwiązywania kryzysowych sytuacji, mogących zagrozić pokojowi Federacji. Żołnierzy wchodzących w jej składwyposażono w najnowocześniejsze uzbrojenie (m.in.: pancerz wspomagający) i elektroniczne gadżety. Nie trudno się też domyśleć, iż to właśnie bohater musi odkryć i pokrzyżować niecne plany korporacji. Poza kampanią dla pojedynczego gracza, autorzy przygotowali również rozbudowany multiplayer. Składają się na niego cztery tryby: DeathMatch, Team Death Match, Team Domination oraz Capture The Flag, a każdyz nich pozwala na rozgrywkę do 32 osób równocześnie. Ponadto do całości dołożono edytor umożliwiający proste tworzenie nowych map.

SpecForce zrealizowano przy użyciu udoskonalonego engine’u znanego z gry Chrome. Akcja toczy się zarówno w dżungli porośniętej egzotyczną roślinnością, jak i na terenach zurbanizowanych, w bazach czy miastach. W czasie walki gracz ma dostęp do szerokiego wachlarza broni i wyposażenia oraz pewnej liczby pojazdów. Wśród nich znajdują się szybkie ścigacze, opancerzone transportery piechoty, dwuosobowe pojazdy terenowe, czy bojowe maszyny kroczące.

Dobra, kto chce mnie zastąpić? Okazało się, że to ponad moje siły (od 26w do 31w, ja osobiście bym akcję dał w 26, 27w, ale wola Epera Razz). Mojemu następcy dam kilka wskazówek a sam bym się zabrał do opisywania życia codziennego.

EDIT:

Macie kalendarium, niepełne oczywiście.

-6 października 2012r. -pierwsza udana próba połączenia ludzkiego mózgu z komputerem.
-21 października 2012r. –odnotowanie pierwszej ofiary „cybersklerozy”
-maj 2012r. –niespotykany dotąd na taką skalę krach głównie japońskiej, chińskiej giełdy, zwany później pod nazwą „krachu azjatyckiego”, nadzwyczajne posiedzenie Kongresu USA, obcięcie budżetów dla wielu instytucji, NASA staje na krawędzi rozwiązania.
-14 marca 2056r. –próbna aktywacja „Hala”, jej wyniki pozwalają na dalsze postępy ku stworzeniu sztucznej inteligencji
-17 kwietnia 2068r. –„Sally – Self-Autonomous A.I.” budzi się do życia
-19 września 2085r. –zderzenie meteorytu z Ziemią, kontynent afrykański przestaje istnieć
-grudzień 2098r./styczeń 2099r. -czas obradowania Wielkiej Rady Plenarnej
-czerwiec 2099r. -pierwsze obrady Sejmu Ziemskiego, utworzenie „Straży Nocnej”
-listopad 2102r. -zatwierdzenie planów kolonizacji Księżyca i eksploatacji tamtejszych złóż Helu III
2105-2107r. -konstrukcja pierwszej międzynarodowej stacji kosmicznej ISS-01
-2132r. -ku Marsie wysyłane są pierwsze roboty mające na celu przygotowanie gruntu pod przyszłą kolonizację
-koniec 2145r. -zakończenie budowy kolonii na Księżycu, Luna I przyjmuje swych pierwszych mieszkańców
-26 czerwca 2161r. -Marsjański Kontyngent Kolonizacyjny opuszcza orbitę Ziemi, kieruje się ku Marsie.
-2 lipca 2161r. -zamach bombowy na ISS 10, eksperymentalny reaktor fuzyjny wymyka się spod kontroli., zabijając większość populacji Ziemi i czyniąc jej atmosferę niezdatną do oddychania, ci którzy przeżyli schodzą pod ziemię. Ziemia zostaje odizolowana od reszty Wszechświata przez potężną burzę magnetyczną. Początek Diaspory.
-4 lipca 2161r. -po odkryciu prawdy stojącej za nagłą izolacją Luny I, mieszkańcy Księżyca wszczeli zamieszki, które trwały trzy dni i pochłonęły 30 ofiar śmiertelnych
-15 sierpnia 2161r. -pierwsi z kolonistów schodzą na powierzchnie Marsa, data ta przeszła do historii jako „Lądowanie” i jest corocznie obchodzone jako planetarne święto
-2195r. Edward Grey, przywódca Marsjan, przeniesiono do komputera, Grey i Sally łączą się, tworząc Kasjusza, nową pseudo-sztuczną inteligencję.
-2215r. -na Księżycu rozpoczęto badania, które miały na celu zwiększyć możliwości intelektualne przyszłych pokoleń Lunarian.
-4 kwiecień 2228r. -Księżyc - rodzi się pierwsze, zdrowe dziecko, które już łonie matki wykazywało zdolności telepatyczne.
-2283r. -zaobserwowano drobny spadek aktywności burzy magnetycznej, Terrańczycy wysyłają na powierzchnię roboty, by przywróciły atmosferę do jej poprzedniego stanu
-15 maja 2536r. -z Deimosa wyrusza ekspedycja w kierunku Terry, której nadrzędnym celem jest poznanie losów reszty ludzkości
-29 maja 2536r. - koniec Diaspory - szalejąca od czterech wieków burza magnetyczna w końcu ustaje, Marsjanie nawiązują kontakt z Lunarianami.
-30 maja 2536r. -zabicie przez Terran ambasadorów Luny i Marsa, początek Pierwszej Wojny Terrańskiej,
-4 września 2536r. -po utracie kontroli nad wyrzutniami pocisków balistycznych Ziemia kapituluje.
-9 października 2538r. -powstanie Federacji Trzech Planet, ludzkość znów się jednoczy
-20 czerwca 2540r. -powstaje Front Nowej Ziemi, organizacja terrorystyczna, której celem jest secesja Ziemi z Federacji, rząd Ziemi oficjalnie dystansuje się od organizacji
-9 sierpnia 2543r. -początek regularnych zamachów bombowych na wszystkich planetach, Front zyskuje coraz więcej poparcie wsród mieszkańców Ziemi jak i jej polityków
-24 stycznia 2556r. -zniszczenie ziemskiego frachtowca „Positania”, ginie 31 osób załogi. Rząd Federacji oświadcza, że „Positania” przemycała broń organizacjom terrorystycznym, w tym Frontowi. Następuje eskalacja ataków terrorystycznych, stosunki Mars-Ziemia stają się napięte.
-luty 2556r. -seria zamachów skierowana przeciwko członkom rządu, ranny zostaje ówczesny prezydent Federacji - marsjanin Marcus Demia, zostaje ogłoszony stan wyjątkowy. Krótko po zamachach wsród Terran następuje rozłam, który przeradza się w wojnę domową. Ekstremiści są w większości. Interweniują siły zbrojne Federacji, Ziemia zostaje objęta blokadą aż do czasu rozwiązania kryzysu.
-maj 2556r. -kryzys zostaje oficjalnie zażegnany, choć w niektórych zakątkach planety jeszcze trwają do walki. Zbrojne ramie Frontu zostaje rozbite i przestaje być realnym zagrożeniem. Idea secesji pozostaje jednak żywa w umysłach Terran, i w przeciągu następnych lat na miejsce Frontu powstają kolejne organizacje, choć już nie tak niebezpieczne.
-2589r. – seria znaczących odkryć nowych pokładów cennych minerałów w pasie asteroid pomiędzy planetami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Ludzi ogarnia gorączka złota, którą skutecznie wykorzystują młode, lecz prężnie rozwijające się korporacje górnicze.
-kwiecień 2591r. – przejęcie ostatniej niezależnej kolonii górniczej przez marsjańską korporację OSEC, która staje się niekwestionowanym monopolistą
-14 sierpnia 2614r. – podpisanie porozumienia gospodarczego pomiędzy Marsem a pozostałymi planetami, na mocy którego jedynie marsjański rząd oraz niektóre, uprzywilejowane korporacje mają prawo do eksploatacji planet zewnętrznych. Ziemia i Księżyc stają się coraz bardziej uzależnione od stolicy Federacji.
-2622r. – z Marsa wyrusza ekspedycja badawcza w kierunku Jowisza, mająca ocenić szanse zagospodarowania planety. W oparciu o raporty z wyprawy, rząd marsjański postanawia sfinansować budowę rafinerii na orbicie Jowisza
-styczeń 2625r. –budowa stacji dobiega końca, świeże dostawy wodoru, ludzkość stopniowo uniezależnia się od dostaw z Księżyca

mam kilka zastrzeżeń co do historii...

Po pierwsze , musze napisać sprostowanie , ja się nie czepiam na siłę. Wdg. Mnie po prostu takie rzeczy rzucają się w oczy i należało by je poprawić.
1. Pomijam kwestie błędów takich jak literówki itp.
Przejdźmy do sedna sprawy. Wymienione tu błędy to te najbardziej rzucające się w oczy i te najbardziej rażące czytelnika.
1. A.I. w 2056? No dobrze – pytanie brzmi : Czemu tak późno? No dobrze , nie jest to może tak ważne , ale zastanawia mnie to , co robiono między 2012 a wymienionym wcześniej rokiem 2056? Zastój? Bańka czasowa? No dobra , odpuszczam , ale uważam , iż postęp ludzkości jest na tyle duży , iż A.I zostanie wynalezione „ciut” wcześniej niż za pół wieku.
2. "Meteoryt na
szczęście nie był wielkich rozmiarów, przeto skutki uderzenia
ograniczyły się jedynie do serii trzęsień ziem, fal tsunami i takich
tam atrakcji, w których zginęło dwa i pół miliarda ludzi. Afrykę, w
którą uderzył meteoryt, od 2085r, czyli dnia uderzenia, nazywano
archipelagiem afrykańskim", jak sądzę łatwo jest się domyślić czemu.” Oj wcale , nie. Meteoryt na tyle duży , aby zrobić z Afryki archipelag bez problemu unicestwił by wszelkie życie na planecie, poprzez katastrofalne w skutkach zmiany klimatu. To zdanie można więc odpuścić , był wielki meteoryt walnął , ale nie , że zrobił z kontynentu masę wysp.
3. "ekoterrorystycznej" – no dobra , czy tylko mi ta nazwa wydała się śmieszna ? :]
4. " podłożył ładunek termojądrowy w komorze reaktora." To mnie totalnie rozwaliło =] Terrorysta wyleciał w kosmos z ładunkiem jądrowym , który nie jest zbytnio poręczny. Czy oni nie sprawdzali co ludzie „wiozą” w kosmos? Jakiś facet podłożył bombę atomową pod reaktor fuzyjny ? Tak o ? Reaktoru nikt nie pilnował ? Mi się to wydaje co najmniej dziwne . Pozatym ładunek jądrowy nie zmieści się do kieszeni =\ ludzie na pewno go widzieli . I tak o sobie przeszedł dalej ? ... no cóż...
5. „W miejscu, gdzie kiedyś znajdowała się ISS 10 płonęło małe, wręcz
miniaturowe słońce , które ginęło równie szybko, jak się narodziło.
Umierając dosłownie wywiało w kosmos większą część ziemskiej
atmosfery, która w efekcie została przerzedzona do tego stopnia, że
oddychanie w niej stało się niemożliwe," , nie znam się na tym , ale jeśli gwiazda wielkości stacji kosmicznej (o ile ta gwiazda mogła by zaistnieć) w stosunku do odległości , nie miała by większego wpływu na ziemie niż księżyc. Jednak ja się na tym nie znam , to wydaję mi się to mocno podejrzane, oczywiście mogę nie mieć racji , jest to wielce prawdopodobne, lecz sprawdzić można ...
6. " Jeszcze
inne nie potrafiły poradzić sobie z właściwą dystrybucją żywności i
wody" odpowiem na to cytatem z encyklopedii:
„Statki kosmiczne w przyszlosci musza byc samowystarczalne . Wszystko czego potrzebuje zaloga bedzie wytwarzane na pokladzie . NASA juz od dluzszego czasu prowadzi coodpowiednie proby wykorzystujac doswiadczenia zebrane przez marynarkę. Na pokładach atomowych okretow podwodnych od dawna istnieja "cieplarnie" w ktorych pod sztucznym swiatlem dojrzewaja siwerze warzywa" skoro robią tak w łodziach podwodnych , czemu nie w nowoczesnych bunkrach atomowych?

I słusznie pomijasz, tekst nie był redagowany, tylko miał być do dyskusji Wink

ad. 1 - Akurat kwestia stworzenia AI jest na tyle kontrowersyjna (świat naukoway jest podzielony, jedni mówią, że to wykonalne, inni, że nie), więc postanowiłem dać pół wieku, które wydawało mi się bezpieczne. Poza tym, zawuaż, że świat zaczął przeżywać "lekką" recesję gospodarczą, a pierwsze co idzie wtedy na odstrzał to nauka.

ad. 2 - Właśnie nie miałem odpowiedniego punktu odniesienia co do wielkości meteoru, więc tak jak w przypadku AI postanowiłem się zdać na wyczucie.

ad. 3 - Tylko tobie Razz

ad. 4 - Ludzie już w poprzednim stuleciu zaczęli stosować na szeroką skalę protezy, wszczepy, i tym podobne techniczne ustrojstwa, więc co za problem "wymontować" sporą część organów wewnętrznych osobnika, zastąpić je czymś, co pozwoli mu przeżyć przez kilka godzin, oraz w pozostałe miejsce wepchnąć zminiaturyzowaną bombkę? Zresztą to nie musi być koniecznie bomba atomowa, wiadro trotylu równie dobrze spełni swe zadanie.

Odnośnie tej "otwartości" ISS 10: terroryści mogli przecież mieć wtyki, prawda? Załóżmy, że podczas konstrukcji ISS 10 pracowało tysiąc pracowników. Nikt nie jest w stanie ich wszystkich przypilnować, by "przypadkiem" któryś nie zostawił jakiś dodatkowych "drzwi". Poza tym pewna grupka terrorystów mogła zaabordażować stację i utorować przyszłemu męczennikowi drogę do celu.

Ta bomba to po prostu kwestia wyobraźni

ad. 5 - Zacznijmy od tego, że w ogóle taki reaktor nie powinien przejśc w miniaturową supernowę, ale to SF, nie? ;P Poza tym takie były początkowe założenia

ad. 6 - Flotę kolonizacyjną budowano z zamysłem jak najszybszego, oraz najefektywniejszego przetransportowania zgrubsza kilkudziesięciu tysięcy (nie pamiętam ile tam napisałem, chyba 200k?) kolonistów do nowego domu. Cała infrastruktura przyszłej kolonii czekała gotowa, pamiętasz te roboty, które zostały wysłane? Biorąc to pod uwagę, oraz "troche" szybsze napędy, można spokojnie założyć, że przyszli Marsjanie w momencie wybuchu ISS 10 utknęli po uszy w gównie

A jeśli nawet są samowystarczalne, to awaria elektroniki może skutecznie zawiesić nawet najwydajniejszy ogród hydroponiczny. Chyba, że załodzie będzie się chciało latać z konewkami Wink

Ja? No coś ty ? ;p

ad1.Heh , ale w końcu to SF xp więc możemy załozyć , że A.I. jest realne. Jeśli jest to myśle , że przy tak wysokim tępie badań jaki jest obecnie , czas potrzebny to zrobienia sztucznej inteligcjii to 15 może 20 lat , a nie 50 :]
ad2. No to trzeba poprawić : ]
ad3. Naprawdę? Szkoda ...
ad4. Jest napisane , że to był "ładunek jądrowy". No to zmienić na coś innego , mniejszego , poręczniejszego i po kłopocie.
ad5. No dobrze , jako , że twym argumentem jest "ale to SF" : Nie będę się kłócił :]
ad6. być może....

ESZCZE RAZ

ad. 6 - Źle zinterpretowałem ten punkt, sorx.

*ekhm, ekhm* TAK WIĘC. Ten odsetek źle działających schronów nie będzie znów jakoś oszałamiająco wielka. Już odchodząc od tego, te schrony nie były zaprojektowane na tak długi czas użytkowania, conajwyżej na kilkanąście lat. Nie ćwierć, czy nawet połowę wieku. Grałeś w Fallouta? Tam też schrony były w pełni samowystarczalne, lecz pewne rzeczy się po prostu psuły i nie było części zamiennych.

A teraz ad. tej "niewłaściwej dystrybucji". Ludzie są z natury bardzo chciwi i często również głupi. Co z tego, że się ma w pełni samowystarczalne ogrody hydroponiczne, skoro już w pierwszym roku wszystko stamtąd zjedzono? Pomyślano sobie tak: "e tam, będziemy tutaj najwyżej kilka miesięcy, użyjmy sobie!". No i pozjadano roślinki, nasiona, zapasy roślinek, zapasy nasion, trzodę, zapas trzody, a gdy tego zabrakło także i samych siebie.

To wszystko można rozbudować Wink

A nie uważasz , że ludzie w niebezpieczeństwie i zagrożeniu zaczynają się ORGANIZOWAĆ?
No cóż , skoro pytasz czy grałem w Fallouta to odpowiem . Tak , grałem. Skoro mnie o to spytałeś ty z pewnością też, tam w bunkrach byli nadzorcy. Tacy nadzorcy mogli by kontrolować ilość pozywienia, mogli by je racjonować. Nawet jeśli z założenia miało ich nie być , myślę , że ludzie sami by wybrali kogośtakiego ...a co z metodą hibernacji ? Do XXX wieku jej nie wynaleziono , czy ktoś o tym zapomniał? Razz

Organizują się, chociaż nie zawsze. Według o wiele bardziej ludzkim zachowaniem w takich warunkach nie jest kierowanie się racjonalizmem, tylko zezwierzęcenie się oraz dbanie tylko o swoje własne 4 litery. I jeszcze raz to podkreślam, nie wszędzie przecież to może mieć miejsce.

A co do tej hibernacji, pewnie można założyć, że znali, ale kto by przygotowywał schrony do tak długiego użytkowania?

Tak na marginesie, ja sobie terrańskie schrony wyobrażam (szczególnie po kilkuset latach izolacji) jako wielkie, a nawet olbrzymie podziemne miasta, które zostały dosłownie wykute w skale, gdzie oryginalny schron pozostaje tylko jako szpital/siedziba władz/magazyn/spichlerz, albo cokolwiek innego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum 66 Road to Hell Strona Główna -> Outbreak Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin