Autor |
Wiadomość |
Wesoł |
Wysłany: Wto 21:33, 08 Sty 2008 Temat postu: |
|
Ja pamiętam dobrze mojego Warhammerowego Mistrza Magii. (Zresztą chyba Administranor nasz tez go pamięta)
Był (Jest nadal XD) Mistrz magii ognia, cierpiący na piromanię a nazywał się Wolfgang. Była to Postać komiczna bo jej piromania ograniczała się do pytania"Mogę?..." (chyba że nie była w pobliżu żadnego członka drużyny, wtedy to wybuchały w miastach, wsiach, lasach dziwne pożary ).
Administatorowi zapadł w pamięć pewnie
Drugą postacią którą miło wspominam był Aruk D&D'kowy krasnoludzki wojownik Który przez całe wakacje grania nim Nie dostał ani jednego punktu doświadczenia (zwyczajnie zapominaliśmy o PD'kach XD) a przedmioty magiczne wręcz przeciwnie. Miał i to duuużo. |
|
|
Quelrian |
Wysłany: Sob 22:03, 05 Sty 2008 Temat postu: |
|
No właśnie zaskakuje mnie fakt, że dość spora osób szuka miłości przez vall... Ja jestem całkowitym przeciwnikiem łączenia wirtualnego świata z realnym, choć raz też mi się zdarzyło spotkać z osobami z gry, ale to w szczytnym celu by stawić się na Walkhatonie i przejść wspólnie 10km za które sponsorzy dawali kasę na cele charytatywne. Też nie żałuję spotkania (pomimo, że czułem się na nim nieswojo ^^). |
|
|
crosscut |
Wysłany: Sob 12:21, 05 Sty 2008 Temat postu: |
|
Cytat: | jeden raz mi się tak zdarzyło i nie żałuję Smile |
O to to Jo tyż nie żałuje |
|
|
Em |
Wysłany: Pią 21:55, 04 Sty 2008 Temat postu: |
|
Que, u mnie kilka razy tak było. No i w sumie żałuję tylko raz, jednej znajomości z neta (choć w sumie nie z gry). Tak nawiasem, moje kochanie poznałam właśnie na necie, na tym czacie co Sau (z nią nie miałam jeszcze przyjemności się spotkac w cztery oczy, ale wszystko przed nami ). No i raz miałam, że znajomość postaci przeszła w znajomośc graczy, ale tamten był niesamowicie wredny i nachalny, więc wycofałam się jak szybko mogłam. Ludzie, umiar, błagam. Ja wiem, że sa ludzie, co po godzinie już do łóżka idą, ale... Ja jak znam z neta kogoś mniej niż 4 miesiące-pół roku, to nie spotkam się, choćby nie wiem co. |
|
|
emigrate |
Wysłany: Pią 16:14, 04 Sty 2008 Temat postu: |
|
jeden raz mi się tak zdarzyło i nie żałuję |
|
|
Quelrian |
Wysłany: Pią 13:46, 04 Sty 2008 Temat postu: |
|
Cytat: | Grać możnaby dalej, bardzo chętnie nawet, byle skończyło się na grze |
Ano właśnie. Takie moje pytanie niestandardowe, czy zdarzało Wam się (a jeśli tak to jak często), że komuś bardzo spodobała się Wasza postać, co w przyszłości miało przełożenie na normalne życie (np. ktoś chciał się z Wami spotkać, poznać osobiście, etc, etc)? |
|
|
Saulael |
Wysłany: Pią 12:10, 04 Sty 2008 Temat postu: |
|
Oj kochana, nie o to chodziło, że gra go dziewczyna ( ja nieraz grałam męskimi postaciami i nie widzę w tym nic dziwnego, zdrożnego itd., jednym słowem norma), tylko sama powinnaś wiedzieć o co. Grać możnaby dalej, bardzo chętnie nawet, byle skończyło się na grze .
A tak ogólnie Rekishi był fenomenalny, ja tę postać bardzo lubiłam i darzyłam ogromną sympatią, szkoda, że stało się jak się stało ( w sensie nie ma gdzie tego kontynuować) Ja mam jakieś upodobanie do takich powalonych postaci. Tylko wielkim szokiem jest dla mnie, że z tą nekromancją to on kłamał, hehehe. |
|
|
Em |
Wysłany: Śro 22:07, 02 Sty 2008 Temat postu: |
|
Sau, to ja odgrzebię stare dzieje, najwyżej mnie zamordujesz.
Rekishi Nagare, nekromanta. Pojawił się dosyć niespodziewanie w świecie tym, co Aradhel, a z profesją jaką w sumie się szczycił (kłamliwie zresztą) miał tylko pasję rzeźbienia w kościach i robienia z nich figurek. Słaby albinos. Próbował być wytworny, próbował być grzeczny, próbował dać szczęście ukochanej... Ostatecznie graczka dowiedziała się, że męską postac odgrywa dziewczyna i na tym się skończyło. Niewiele go w sumie pamięram, epizodyczna postać, tak mi się przypomniało.
A, właśnie... Wiadomość dla ludzi z WoDa - Em Seregsir już oficjalnie nie żyje. Myslałam, że mimo Łowów dadza jej łatwą śmierć, a sobie z niej zrobili pokaz. Cross wie, o czym mówię.
Kurde, powinny być pewne granice. |
|
|
emigrate |
Wysłany: Pią 0:44, 28 Gru 2007 Temat postu: |
|
Ba no, bo ma imię mojego brata x]
Ja dość dobrze Chwalebną pamiętam ;p
Krewniaczka Fianna. Związała się z osobą, której się bała najbardziej chyba. Była niesamowicie chamska i... głupia^^"
Teraz prawdopodobnie zabawia się z kimś w Mexico |
|
|
crosscut |
Wysłany: Pią 0:27, 28 Gru 2007 Temat postu: |
|
Ja o dziwo pamiętam wszystkie dość dobrze.
Był Mag Tradycji z Bractwa Akashic, Vajrapani, Koshi. Staroświecki i dość ostro poryty gość o takiej kombinacji Sfer, że matrixa odstawiał Pewna policjantka (nie będę wytykał palcami ) sprowadziła go na "złą drogę".
Bardzo lubiłem też pierwszą postać na WoD konkretniejszą czyli Carl Flawers, Bastet Pumonca który dość często korzystał z kociego języka A do tego psychopata i schizol.
Hmmm... Do tego cała plejada Aniołów gdy "testowałem" nowe pomysły, różne wilkołaki, mnóstwo NPC ale jak mówiłem wcześniej. Numer Uno dla mnie na zawsze pozostanie Kiriłł Boska postać. |
|
|
Saulael |
Wysłany: Pią 0:18, 28 Gru 2007 Temat postu: |
|
Moja ulubiona postać, to taka którą niektórzy tutaj powinni kojarzyć. Nie pokazując palcami, i tak wiem, że uderzę w stół a większość nożyc się sama z siebie odezwie:D W zależności od miejsca i uczestników sesji nazywała się Lorelay bądz Aradhel Tinuviel ( która kiedyś nazywała się Lorelay, ale potem ją "przechrzcił" przybrany brat blablabla stare dzieje). Była to stara jak świat elfia bardka. Istota zarazem zabawna, żałosna i roztkliwiająca w swej wybitnie empatycznej, wielkodusznej, wrażliwej ( a raczej przewrażliwionej) i czułej naturze. Artystyczna dusza, idealistka, indywidualistka, z lekko skrzywioną psychiką (skłonności do załamań, depresyj, napadów emocjonalnego wulkanu lub emocjonalnej pustki w zależności od sytuacji i tym podobnych dobrodziejstw losu).
Wśród innych postaci które bardzo lubię można wymienić kilku wampirów Wodowych. W szczególności Grafini Victoria von Obertauern, toreador, austriacka arystokratka, zmanierowana, totalnie walnięta na punkcie etykiety, kultury osobistej, dobrego smaku i sztuki. Maniakalna kolekcjonerka obrazów, muzyk, kompozytorka i cholera wie co jeszcze. Do tego cicha uwodzicielka ściśle określonej grupy płci przeciwnej. Postać tak przekoloryzowana że robiło się niedobrze. Klasyczna maniaczka.
Dużym sentymentem też darzę do tej pory tragicznie zmarłego Alexandra. Kolejny mój toreador. Wiecznie nieszczęśliwie zakochany ( i wiecznie w innej kobiecie) wampir poeta. Totalnie oderwany od rzeczywistości. Podczas gdy wokół waliło się i paliło spokojnie siedział na ziemii skrobiąc na piachu badylem kolejne ckliwe wierszydło które potem nazywał poematem. Gość był makabryczny i miał makabryczne szczęście, bez przyłożenia ręki do czegokolwiek wychodził cało z każdej opresji i w dodatku czasem z zasługami. Tylko skończył marnie... Zginął poprzez zapatrzenie się w piękno wschodu słońca...
Było eż kiedyś wredne rude babsko nie znoszące mężczyzn, której celem życiowym było zemścić się na całej płci za to że tłukł ją mąż, była bezrobotna kapłanka wygnana ze świątyni, był rycerz- uwodziciel-fanatyk honoru i rycerskości, cała rzesza rozmaitych dziwek i eleganckich kurtyzan pokroju wszelakiego, była "Wiedzma z północy" - Saligia, mag, półelfka, bardziej zimna od głzau i twardsza od skały, z drastyczną przeszłością, drastyczną teraźniejszością i jeszcze bardziej drastyczną przyszłością, była bezwzględna Neithana, był medyk Daniel, było kilku skończonych skurczybyków itd itp. była nawet jedna mała dziewczynka-Samantha jakaśtam ucząca się na druida. Do wyboru do koloru. Ja już nawet nie pamiętam wszystkich swoich postaci... ba... a nawet połowy. |
|
|
emigrate |
Wysłany: Czw 23:16, 27 Gru 2007 Temat postu: |
|
Oj, jak było można zapomnieć o moim pierwszym Wilkołaku.
Minu miała na imię, a wszyscy na nią Momo wołali^^" Akurat była ekipa skośnookich Gnatożui.
Niezłe ziółko z niej było. Naprawdę pojazdowa postać. A najlepszy był jej romans z Brujahem (gracz kojarzył mnie ciągle z moją pierwszą postacią, z którą jego postać była związana dość... mocno). x] Jako, że nie znałam systemu za bardzo, to odchodziły pewne siary.
Małe to było (1.50 m w kapeluszu), upierdliwe, ale i zabawne. Jak mi ją wreszcie ubito na potrzeby fabuły, to jak rozpaczali... Piękne czasy^^" Niektórzy mawiali, że najlepsza moja postać. |
|
|
emigrate |
Wysłany: Czw 2:02, 27 Gru 2007 Temat postu: |
|
Dużo tego było O.o
Bardzo mi się podobała pewna moja postać o wdzięcznym imieniu Clementine.
Toreadorka, miała własny salon tatuażu. Głównie to były zabawy z Anarchią. Znudzona egzystencją, nieco flegmatyczna z zadatkami na psychola.
Postać robiona głównie na potrzeby jakiejś odskoczni, ale... zabawa była przednia, ekipa bardzo elastyczna, podchodziliśmy do systemu z przymrużeniem oka xD
Na sesję wszędzie się szukało pomysłów. Np. bieg po ulicach L.A z opaskami na oczach, oczywiście, zaproszenie na akcję śmiertelników. Postać sama w sobie, w zamierzeniach, była nudna, ale później się okazało, że niezłe z niej ziółko wyszło x] Do czasu, aż się wszyscy na MG nie obraziliśmy i nie odmówiliśmy gry xD |
|
|
Em |
Wysłany: Śro 19:34, 26 Gru 2007 Temat postu: |
|
Quelriana dobrze pamiętam, bo moja Eli u niego służyła
No, właśnie, Eli... zapomniałam... Elizabeth, zwana Eli, tieflinga. Bardzo śmieszna postać, poczatkowo zrobiona w sumie tylko po to, że znajoma mnie zachęciła do gry. Eli zaczęła jako poczatkująca artystka (i tu mój talent poetycki się ujawnił, Que nie wierzył, że od reki piszę teksty jej piosenek), potem była pomocnica karczmarza. Gdy ten poszedł w piach, sama zajęła się karczmą. Pomiędzy był jeszcze mały wypad do podmroku za znajomym drowe, gdzie wpadła w łapki Quelriana (szybko ją wykupili, ale zawsze - drow uwielbiał jej śpiew). No, ale mnie się zbliżała szkoła, a Eli nie wutrzymywała nerwowo (delikatna zawsze była), no to karczmę oddała. A potem polazła do Podmroku, żeby rzekomo odpocząć... a na poważnie, polazła tam wraz z Quelrianem
Co dalej, nie powiem, bo w sumie nie wiem. Nigdy nie skończyliśmy sesji |
|
|
Quelrian |
Wysłany: Śro 19:18, 26 Gru 2007 Temat postu: |
|
Heh, no moją ulubioną postacią chyba był/jest drow imieniem takim jak mój nick (czyli Quelrian). W przeliczeniu na wiek ludzki 12-13 lat, niezbyt zgadzający się z dogmatem Lolth, parający się wojaczką. Po kilku niepowodzeniach życiiowych został niewolnikiem (grrr...) no i miał jednym słowem przechlapane ^^
Drugą moją ulubioną postacią (moja pierwsza postać w RPG, którą kocham!) jest Xadebe, krasnoludów, również wojownik. Straszna moczymorda, wojak z niego jak z koziej d*** tamburyno, często było tak, że zamiast przeciwników chlasnął krzesłem swego druha z drużyny (ja to mam szczęście do tych rzutów, żeby ciągle 00 wyrzucać). Różne ciekawe przygody nim rozegrałem i zawsze po nich wychodziłem (zresztą nie tylko ja) z bolącym brzuchem od śmiechu. Niestety, postać nijak nie da się przenieść na komputer, nadaje się tylko i wyłącznie do klasycznej rozgrywki na żywo. Ech, stare dobre czasy... |
|
|